Pamiętam tą niecierpliwość i ciągłe napięcie jakie towarzyszyły fanom Toola w oczekiwaniu na nowy krążek zespołu. “10,000 Days” ukazał się przecież w 2006 roku i od tego czasu nastał długi moment ciszy ze strony Amerykanów. Przez te 13 lat, aż do premiery “Fear Inoculum” kuszeni byliśmy ciągłymi zapowiedziami, przeciekami, plotkami. Moment oczekiwania wydłużał się, ale nie ma tego złego, bo dzięki temu znalazło się przynajmniej wystarczająco dużo czasu na odświeżenie poprzednich dokonań zespołu.
Sam długo się do Toola przekonywałem, aczkolwiek przyznam, że w końcu się przekonałem. Może nie do wszystkiego, są pewne rzeczy, które mi nie pasują, ale są też rzeczy, które pasują mi bardzo. No i właśnie o takiej rzeczy chciałbym dzisiaj sobie pogadać, czyli o wydanym w 2001 roku albumie “Lateralus”. Dla wielu przerostem formy nad treścią, dla wielu krążkiem wybitnym, dla jeszcze innych wielowątkowym, wielowymiarowym dziełem. W jednym jednak należy być zgodnym. Niezależnie od własnej opinii, jest to płyta co najmniej godna uwagi.
Bo wbrew pozorom najbardziej pociągającym elementem “Lateralusa” może nie być muzyka, a ogólna wizja i spójność jakie towarzyszą tej płycie. Tak samo znakomite są tu teksty, oprawa graficzna czy wreszcie teledyski, które jak na Toola przystało są oczywiście specyficzne, ale w jakimś sensie nie można im odmówić wyjątkowości. Całość posiada określony, niezwykle mroczny klimat. Słuchacz już podczas otwierającego “The Grudge” zostaje zaproszony w pełen psychodeli świat, niczym z sennego koszmaru. Po chwili dochodzą do tego pokręcone linie basu, połamane rytmy, co kilka minut zmiana tempa. Ostre i ciężkie riffy przeplatają się z momentami wyciszenia. Dokładając do tego wokal Maynarda otrzymujemy coś niezwykle wyjątkowego, a zarazem niepokojącego.
Choć nie udało się uniknąć na tej płycie dłużyzn czy niepotrzebnych zapychaczy (wyrzuciłbym bądź skrócił 2 ostatnie kawałki) całość wciąż zachwyca swoim mistycyzmem. Wielu doszukuje się przecież w “Lateralusie” nawet takich rzeczy jak Ciągu Fibonacciego i choć sam twierdzę, że to trochę na wyrost, to sam fakt złożoności tego krążka po prostu robi wrażenie. Nie można przejść obok niego obojętnie.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone