Zbliża się koniec roku, więc jak zwykle z niecierpliwością wyczekuję na swoiste muzyczne podsumowanie ostatnich 12 miesięcy czyli Spotify Wrapped. Lubię bawić się we wszelkie tabelki czy statystyki, lubię się też nimi dzielić i sprawia mi dużą przyjemność odkrywanie tego jak zmieniły mi się upodobania na przestrzeni ostatniego czasu. Pamiętam, że rok wcześniej z całkiem sporym zaskoczeniem odkryłem, że bodajże na 4 miejscu najczęściej słuchanych wykonawców znalazło się Lady Pank. Jak i dlaczego? Nie mam pojęcia, ale właśnie takie zaskoczenia lubię najbardziej.
Co do tego roku jednego jestem pewien. Spotify Wrapped na pewno zostanie zdominowane przez polskich wykonawców. Od początku 2022 panował w moich głośnikach już m.in. Kult, T. Love, Koniec Świata, a od kilku dni dołączyła do tego grona również Edyta Bartosiewicz. W ramach regularnego odświeżania zapomnianych taśm sięgnąłem po zdecydowanie moją ulubioną kasetę sygnowaną jej nazwiskiem czyli „Szok’n’Show”.
To był 1995 rok, Edyta poprzednimi dwoma albumami całkowicie zawojowała polską scenę muzyczną, jednocześnie mocno od razu ugruntowując swoją pozycję. Szczególnie „Sen” okazał się istnym greatest hits, na którym nie znalazł się właściwie ani jeden słaby utwór. Tam po prostu wszystko ze sobą zagrało, a album okazał się perełką polskiej sceny muzycznej lat 90.
Bartosiewicz zdecydowała się jednak na odważny ruch i na następnym krążku nie było powtórki z rozrywki. Artystka nagrała po prostu całkiem mocną, odważną i gitarową płytę. Już rozpoczynająca „Susza” wjeżdża od razu z buta zaskakując z miejsca swoim rockowym sznytem, a przecież to nie koniec bo w podobnym klimacie utrzymane są jeszcze singlowy „Szał” czy znakomity „The Eye”. Nie brakuje tu oczywiście Edyty z poprzednich albumów, tej bardziej lirycznej i piosenkowej, ale zdecydowanie wokalistka nie stoi w miejscu. Za zmienionym image’m poszła też ewolucja i rozwój w muzyce, a nowy etap przyniósł również zmiany w tekstach.
„Szok’n’Show” mógł zaskakiwać, mógł się nie podobać. Ta płyta jest takim delikatnym wyciągnięciem pazura, ale po latach zdecydowanie się broni. Przynajmniej ja wracam do niego z dużą przyjemnością.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone