Wspominałem już kiedyś, że nie zdarzyło mi się dotychczas ani razu zdecydować na zakup używanego krążka. Wyznaczyliśmy sobie po prostu kiedyś z tatą taką strategię uzupełniania kolekcji i cały czas wiernie się jej trzymaliśmy. Eliminowało to obawę o stan płyty, czy ewentualne problemy z jej odczytem. Po prostu wszystko w myśl zasady dbam, chucham i dmucham, a do siebie mam największe zaufanie. W ostatnim czasie nastąpiła jednak pewna liberalizacja tej myśli. Stwierdziliśmy, że jest jednak sporo krążków, które chcielibyśmy mieć, ale żeby je dostać jako nowe, może być z tym trochę problem. No i w końcu padł wybór na pierwsze używane CD, i to nie byle jakie bo mowa o “Siamese Dream” od Smashing Pumpkins.

Billy Corgan zawsze miał duży problem z klasyfikacją jego zespołu. Stwierdził kiedyś że najpierw postrzegany był on jako “następne Jane’s Addiction”, potem jako “następna Nirvana”, a obecnie jako “następny Pearl Jam”. Nie zgadzał się na wrzucanie Smashing Pumpkins do jednego, konkretnego worka i przystępując do pracy nad drugim krążkiem grupy bardzo się starał aby jego muzyce nie przyklejano określonej łatki. Łatwo jednak nie było, a proces nagrywania zdecydowanie nie przebiegał w sprzyjającej atmosferze. James Iha i D’Arcy Wretzky właśnie się rozstali, Jimmy Chamberlain tkwił w samym środku narkotykowego nałogu, a Corgana katowała depresja. Dodatkowo, oczywiście w swoim stylu, Billy stwierdził że do pokazania światu nadaje się tylko to co on sam stworzył, więc… skasował większą część nagrań kolegów i koleżanki z zespołu. To, że w takich warunkach udało się ostatecznie stworzyć coś tak dobrego i tak jest godne podziwu.

Bo efekt wyszedł ostatecznie taki, że na przykład taki skromny Ja nie widzę za bardzo słabych punktów tego krążka. Bo on od razu się świetnie zaczyna – znakomity jest “Cherub Rock”, bardzo dobrze brzmi energetyczny “Quiet”. Korzystne wrażenie sprawia też świetna instrumentalnie “Soma” czy spokojniejszy “Mayonaise”. No i “Nienawiść” od Myslovi… a nie, czekaj to “Disarm”- tak, też bardzo lubię ten kawałek.

Cóż, “Siamese Dream” stał się po prostu sukcesem, a przede wszystkim doskonałym przykładem triumfu w naprawdę kryzysowym momencie.

© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone