Po wydanym rok wcześniej i przyjętym bardzo dobrze “Script For a Jester’s Tear”, przed muzykami z Marillion stanęły dwa poważne zadania. Powtórzenie sukcesu debiutanckiego krążka i co istotniejsze odcięcie się od wszelkich porównań czy wręcz zarzutów dotyczących kopiowania “gabrielowego” Genesis. Czy się udało? Po części tak, po części nie. “Fugazi” odniosło duży komercyjny sukces, wzniosło się jeszcze na wyższy artystyczny poziom niż poprzednik, ale te echa genesisowe wciąż gdzieś tam pobrzmiewają. Przed wydaniem krążka doszło także do jednej, istotnej zmiany. Dotychczasowego bębniarza Micka Pointera, po wielu perturbacjach, zastąpił ostatecznie Ian Mosley, znany dotychczas przede wszystkim ze współpracy ze Stevem Hackettem. Mając w końcu perkusistę o odpowiednich umiejętnościach, zespół mógł dokończyć pracę nad albumem.
Co ciekawe sam Fish nie przepada za tym krążkiem. Cały ten problematyczny proces twórczy, przeciągające się nagrania czy bolesna współpraca producencka, spowodowała, że wspomina ten okres jedynie jako traumę. Jednak już w kwestii muzyki nie ma większych wątpliwości – materiał zawarty na Fugazi jest co najmniej bardzo dobry. Ciężko się tu nie zgodzić. Całość rozpoczyna się od “Assassing”. Utwór gitarowy i dynamiczny, na początku nawet z jakimiś plemiennymi rytmami. Następnie “Punch&Judy”, czyli opowieść o małżeńskiej rutynie. Znów dynamicznie i piosenkowo. Ale spokojnie… prawdziwe Marillion dopiero nadchodzi. Nadchodzi wraz z “Jigsaw”, które hipnotyzuje gitarą Steve’a Rothery’ego, nadchodzi wraz z “Emerald Lies”, gdzie co chwilę łagodne dźwięki ustępują miejsca mocnemu graniu, czy w końcu nadchodzi wraz z “Incubus”, czyli dla mnie jedną z najlepszych muzycznych kompozycji w ogóle. Całość puentuje tytułowe “Fugazi” – dźwiękowo po prostu Marillion w pigułce.
Ta płyta to nie jest duży krok naprzód w stosunku do poprzedniczki, ale jako drugi album zespołu zdaje egzamin. Do dziś nie ma tu w sumie większych wad i “Fugazi” wciąż pozostaje tym największym dziełem Marillion.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone