10 grudnia 2007 roku niewątpliwie zapisał się mocnym śladem w historii światowego rocka. W londyńskiej hali O2 Arena po raz pierwszy od momentu rozpadu zespołu, na scenie znów zacumował ołowiany sterowiec, a swoje pełnoprawne show zaprezentowało Led Zeppelin. Oczywiście zespół miał już na koncie wcześniejsze, krótkie powroty, ale były to raczej nieudane sety, o których warto po prostu szerzej nie wspominać. W każdym razie czy jest się fanem zeppelinów, czy nie, trzeba przyznać, że każdy ich występ elektryzuje, a grudniowy wieczór w londyńskiej hali był wielką i niezapomnianą chwilą…

…chwilą, którą zobaczyli na własne oczy jedynie wybrańcy. 5 lat później zespół zdecydował się jednak pocieszyć tych nieobecnych i światło dzienne ujrzało wydawnictwo upamięniające ten występ. Wydane z pełną pieczołowitością, zachwyca przede wszystkim znakomitą oprawą graficzną. Motyw z londyńskim big benem, do tego świetny dobór barw. No i oczywiście sterowiec w centralnym punkcie – jakby mogło go nie być?

Dobrze, więc otwieramy to bardzo ładne pudełko, wrzucamy krążek i pierwsze co rzuca nam się w uszy to zdecydowanie fakt, że Led Zeppelin jest tutaj naprawdę w niezłej formie. Page gra na najwyższym poziomie, tak jakby nie był do końca świadomy swojego wieku. John Paul Jones również klasa. Jedynie w niektórych momentach słychać, że Plant musiał delikatnie przearanżować swoje wokale, po prostu niedociągał, ale i tak dołożył wszelkich starań żeby brzmieć znakomicie.

Setlista natomiast to po prostu przekrój największych przebojów – zagrano nawet “Stairway To Heaven”. Brzmi znakomicie, podobnie z resztą jak “No Quarter” czy “Kashmir”. Z niespodzianek natomiast warto odnotować “For Your Life” wykonane po raz pierwszy na żywo. Całość jest po prostu spójna i naprawdę na najwyższym poziomie.

I to by było chyba na tyle, jeśli chodzi o ten ostatni lot. Sterowiec nie wzniósł się już nigdy i pewnie nie wzniesie.

Dzięki!

© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone