“To mogła być fajna piosenka” słyszymy na koniec numeru siódmego, czyli “A kiedy nic was nie ochroni”. Szczerze mówiąc, sparafrazowałbym chętnie ten cytat i rzucił raczej “to mogła być znakomita płyta”. Mogła być, ale nie jest. Jest po prostu dobra, bardzo dobra. Ma jednak kilka elementów, które sprawiają, że do ideału trochę jej brakuje.
Tak naprawdę czuję się niejako jej adwokatem. Ogólna opinia stawia “Poligono Industrial” w rzędzie najsłabszych dokonań Kazika. Powtarza się zarzut o monotonii, powtarzalności, czy zbyt męczącym i przynudzającym brzmieniu. No i co jak co, ale brzmienia i kompozycji to bym się właśnie nie czepiał. To ostatnia płyta Kultu z Krzysztofem Banasikiem, czyli popularnym Bananem i zdecydowanie ta, w której miał on największy wpływ na brzmienie zespołu. Całkowicie przejął pałeczkę kompozytorską do tego stopnia, że Kazik nazywał po latach “Poligono” jego solowym projektem. Był to też moment chyba najbardziej toksycznej atmosfery w historii grupy i nie da się ukryć, że rzuca się to cieniem na odsłuch krążka. Kazimierz sprawia wrażenie wypalonego, śpiewa trochę jakby od niechcenia. Zupełnie inaczej niż na “Hurra!”, gdzie można odnieść wrażenie, że zyskał całkowicie nową energię, ba, nowe życie. No cóż tytuł tego albumu też nie jest przypadkowy. W każdym razie, wracając do “Poligono”. Banasik gra tutaj pierwsze skrzypce i robi to znakomicie. Utwory są świetnie skomponowane, zaskakują ilością brzmień, zmian temp czy wykorzystaniem instrumentów. Właściwie w każdym kawałku coś się dzieje, każdy zaskakuje czymś innym.
Wielu zarzuca Kazikowi banalność tekstów, ale wysoki sądzie, ten zarzut też oddalam. “Tłuszcza”, “Park 23”, “Bracia”, “Pan Pancerny”, “Prezydent”, “Kocham Cię, a miłością swoją”. Każdy z tych utworów, pod względem tekstowym, jest wyjątkowo dobry, a przynajmniej dwa z tego grona zaliczyłbym do najlepszych z Kazikowych tekstów. Naprawdę.
Teraz wyobraźcie sobie, że mówię pewną rzecz zagorzałym fanom Kultu. Pewnie popukaliby się w czoło. Jednak każda kolejna płyta od “Poligono” to regres. Nie są to złe krążki, ale nie ma też tego czegoś. “Poligono Industrial” za to daje radę i szkoda je tak po prostu pomijać.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone