Kiedy jakiś czas temu odkryłem wciśnięte za łóżkiem pudło wypełnione głównie nu-metalową zawartością, wywołało to u mnie drobny uśmiech na twarzy. Po pierwsze z sentymentu – w końcu na przykład takie Evansencence czy Papa Roach w młodości zajeżdżało się na odtwarzaczu bez przerwy. Po drugie – że jednak z jakiegoś powodu to w tym pudle, a nie na półce wylądowało. Nie dawało mi trochę spokoju czemu właściwie tak się stało i ostatecznie postanowiłem dać tym krążkom drugą szansę. Oczywiście, jak zawsze nie mogłem się zdecydować, ale na szczęście głosowanie pomogło, dość wyraźnie padło na Korn i cieszę się z tego, bo z przyjemnością, szczególnie do tych starszych krążków, Jonathana Davisa wróciłem.
Okazja jest, jak się później okazało, jeszcze jedna. Już za 10 dni koncert Korn na warszawskim Torwarze. Trochę już za późno żeby jechać, ale przynajmniej udało się wstrzelić tematycznie. Przypadkiem jak zawsze, ale jednak.
No ale dobrze, przejdźmy do sedna, a dzisiaj tym sednem jest wydany w 2003 roku “Take a Look in the Mirror”. Inny niż wszystkie, z pewnością najcięższy. Trochę taka odpowiedź na utyskiwania fanów, że Korn gra lżej, że nie tak jak na początku. Więc no zagrano tu ostro, surowo i to też wywołało krytykę, że de facto zespół się nie rozwija, a znów sięga po sprawdzone patenty… nie dogodzisz. Z drugiej strony trzeba przyznać, że właściwie nie jest to jakaś specjalnie udana płyta. Może to moje osobiste skrzywienie, ja wolę ten łagodniejszy, nieco inny Korn, szczególnie taki jak na “Issues”, które uwielbiam całkowicie. Tutaj jest bardzo mocno, niektóre fragmenty wręcz deathmetalowe, ale nic za tym nie idzie, nie porywa mnie. Są też lepsze momenty, bo świetnie słucha się romansujący z hip hopem “Play Me”, super wybrzmiewa “Alive” (z resztą pierwsza w historii zespołu powstała kompozycja), czy “I’m Done”, ale mam wrażenie że to trochę za mało, żeby było dobrze. W skali szkolnej to taka trója, Korn ma znacznie lepsze dokonania.
Szczerze? Dobra pozycja, ale co najwyżej dla fanów zespołu. Ja mimo wszystko wracam do znakomitych “Issues” czy “Life is Peachy”.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone