Podobnie jak ostatnio w przypadku Kings Of Leon, tutaj też mogę powiedzieć – nie jestem wielkim zwolennikiem Def Leppard. Okej, jak najbardziej szanuję i lubię okres lat 80., który przyniósł takie płyty jak “High ‘n’ Dry”, “Pyromania” czy “Hysteria”, ale już całkowicie nie siedzi mi to co zespół tworzył od krążka “Adrenalize” z 1992 roku. Oczywiście Leppardzi zawsze mieli dość duże zapędy w stronę komercji, ale tak naprawdę uwydatniło się to właśnie mniej więcej od tego momentu. Warto przecież wspomnieć, że Brytyjczycy zaczynali karierę od nieco mocniejszego i bardziej hardrockowego grania. Ba, w początkowym okresie stawiani byli nawet jako nadzieja New Wave Of British Heavy Metal. Ostatecznie ku niezadowoleniu fanów, odpłynęli jednak w inne muzyczne strony, a największe sukcesy odnosili wcale nie w Europie, a za Oceanem.
To właśnie tam zespół wywołał całkiem spore poruszenie wydając swój trzeci w dyskografii album czyli wspomnianą “Pyromanię”. Krążek wciąż całkiem udany, wciąż dość mocno osadzony w hardrockowych ramach. Na zaprezentowanej 4 lata później “Hysterii” brzmienie było już mocno złagodzone, bezpieczne i skierowane ku poprockowi, tutaj jednak kapela nie uległa jeszcze aż tak bardzo tym trendom. Słuchając “Pyromanii” nadal znajdziemy ciężkie riffy, ogniste solówki czy po prostu ostrzejsze momenty. Wszystko w pewnej określonej konwencji popularnego wówczas grania, ale bez zmian, tak samo przyjemnego dla ucha.
Oprócz świetnej okładki, która jest jedną z moich ulubionych w ogóle, znajdziemy też tutaj kilka muzycznych perełek. Świetnie brzmi rozpoczynający się intrygującą, gitarową zagrywką “Too Late For Love”. Kolejny mocny, iśćie hardrockowy “Die Hard The Hunter” z resztą również robi bardzo dobre wrażenie, podobnie jak “Comin Under Fire” z fajnymi chóralnymi refrenami. Ogólnie lubię drugą część tej płyty, pierwsza na pewno jest bardziej przebojowa, ale ta druga ma w sobie coś co sprawia że chętniej do niej wracam.
Czy warto odsłuchać Pyromanię? Warto. Poprawne i solidne hardrockowe granie – takiego też trzeba
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone