“Never Say Die” czyli najbardziej kontrowersyjny i burzliwy krążek w historii Sabbathów. Początkowo miał powstać bez Ozzyego, który opuścił zespół już w 1977 roku. Rozpoczęto nawet prace nad muzyką z nowym wokalistą Dave’m Walker’em, ale Osbourne jak bez niczego wyszedł ze studia, tak po prostu po roku przerwy do niego wrócił i nagrał z zespołem jeszcze jedną płytę. Bez zbędnej filozofii, tłumaczeń czy przeprosin. No bo po co. Z oczywistych względów nastroje w zespole nie były już tak dobre jak wcześniej. Na pracę przy albumie wpływ miała przede wszystkim bardzo chłodna relacja pomiędzy Iommim i Osoburnem. Sam Ozzy podkreślał potem w wywiadach, że to już nie było to samo, nie wkładali w muzykę już tyle samo serca.
Mimo wszystko powstał naprawdę przyzwoity krążek. Bez wątpienia ciekawszy niż nagrany 2 lata wcześniej “Technical Ecstasy”. Jest bardziej spójny, zawiera sporo udanych kompozycji, a dodatkowo część utworów sprawia wrażenie jakby powstały podczas luźnego jamowania (co jest do Black Sabbath właściwie niepodobne). Zespołowi udało się też stworzyć dwa dość znaczące hity, które zostały wysoko sklasyfikowane na listach przebojów – mocny i dynamiczny utwór tytułowy oraz “Hard Road”. To była pierwsza taka sytuacja dla Sabbathów od dobrych kilku lat, na płytach poprzedzających “Never Say Die” właściwie żaden utwór nie przebił się z łatwością do mainstreamu.
Słychać też tutaj jednego z moich ulubionych klawiszowców – Dona Airyego, i to słychać go bardzo wyraźnie. Przede wszystkim w “Air Dance”. Jest tam sporo klawiszowych partii, a sam utwór ma bardzo przyjemny, balladowy charakter, wyróżniając się dodatkowo pod kątem całych instrumentaliów. Trochę klawiszy, a właściwie syntezatorów, jest też w “Johnny Blade”. Typowy sabbathowy utwór doprawiony szczyptą nowoczesności. Jeden z lepszych kawałków na krążku, szczególnie w jego końcówce.
Naprawdę ciężko doszukać się w “Never Say Die” większych słabizn. Przez wielu krytykowany, a trzeba sobie powiedzieć, że Ozzy pożegnał się z Black Sabbath, przynajmniej muzycznie, z klasą. To naprawdę nie jest zła płyta.
© 2023 Wszystkie prawa zastrzeżone